Kryształowe źrenice hr. Światosława utkwione ciągle w twarz synowca, migotały na dnie ciepłą jakąś iskrą.
— Cesar! powtórzył stary hrabia.
— Mój stryju! zatrzymując się przed starcem w pełnej uszanowania postawie zapytał Cezary.
Usta hrabiego poruszyły się parę razy i biała ręka jego, spoczywająca na aksamitnej poręczy fotelu, drgnęła. Przez chwilę zdawać się mogło, że z ust tych wyjdzie żywe, serdeczne słowo jakieś i że ręka ta, ruchem przyjaznym wyciągnie się ku stojącemu o parę kroków młodzieńcowi. Nic jednak z tego nie nastąpiło. Iskra która zapaliła się była na dnie źrenic starca zagasła szybko, kąty warg jego opuściły się w dół i zarysowały uśmiech pełen zmęczenia i zniechęcenia.
— Bonjour, Cesar et — bon voyage! zwykłym sobie lodowatym głosem wymówił hrabia.
W parę sekund potem Cezarego i dwojga jego przyjaciół nie było już w pokoju. Hrabina z batystową chusteczką przy twarzy tłumiła porywające ją spazmatyczne łkania i daremnie tym razem anioł stróż i przewodnik sumienia jej, nad znękaną jej głową wywoływał jedwabistym
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/715
Ta strona została uwierzytelniona.