Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 022.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mu naprzód, a potém winszowali wszyscy. Było to małżeństwo, zawarte nie z miłości, ale téż i nie z musu. Panna Herminia Radlińska była młodą, piękną, wychowaną, a raczéj wyedukowaną, według wszelkich warunków, które podówczas edukacyą kobiety kazały uważać za staranną i świetną. Oprócz téj edukacyi, uwielbiano jeszcze powszechnie w pannie Herminii skromność układu, która czyniła ją niezmiernie małomówną, a także dystyngowaną, wstydliwość dziewiczą, objawiającą się rumieńcami, wytryskującemi na twarz za lada okazyą, naiwność i niewinność prawdziwie dziecięcą. Brochwicz, ujrzawszy ją po raz pierwszy, uczuł żywsze bicie serca, jakkolwiek rozmawiać z nią było mu trochę trudno, gdyż panna mówiła więcéj rumieńcami i nieśmiałemi uśmiechami, niż głośno wymawianemi wyrazami. Za drugiém jednak widzeniem usłyszał muzykę pięknéj sąsiadki, a słuchał jéj uważnie, wiedząc o tém, że, gdy szło o uczucia, młode panny miały prawo przemawiać tylko muzyką. Słuchając tedy muzyki, zastępującéj niejako mowę, rzadko goszczącą w skromnych ustach Herminii, Brochwicz patrzył na oczy jéj, których przysłaniać powiekami nie mogła, będąc zmuszoną patrzéć w nuty, i znalazł, że były one piękne, kasztanowatemi rzęsami ocienione, szafirowe, jak bławatki. Ujrzawszy piękność oczu, Brochwicz zwrócił uwagę swą na bujne warkocze, ocieniające czoło, białe i gładkie, jak kość słoniowa; spostrzegł, że milczące usta wy-