Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 027.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zem nadeszło dziś, przynoszące zupełną zmianę faktów, wymagającą téż zupełnéj zmiany pojęć o życiu i samego życia.
Jan Brochwicz miał serce dobre, zdolne ulitować się nad cierpieniem bliźniego, i charakter prawy, który nie dał w nim zgasnąć zmysłowi sprawiedliwości; obok tego czytywał on z upodobaniem dzieła nowożytnych moralistów i socyologów, wiedział tedy, że pęta, nałożone na człowieka, są zgwałceniem przyrodzonych praw, danych na własność każdéj jednostce ludzkiéj, na świat przychodzącéj; czuł i wiedział zarazem, że każda wola ludzka powinna rozwijać się swobodnie w granicach, które zakreślać dla niéj jedna tylko słuszność ma prawo; i dlatego piérwszemu aktowi dramatu, rozdzierającego czas na dwie połowy, z których jedna była przeszłością niepowrotną, druga teraźniejszością nieodwołalną, przyklasnął szczerze i bezwzględnie. Ale — był to dopiéro akt piérwszy.
Brochwicz czytywał téż z upodobaniem dzieła treści dziejowéj i ekonomicznéj. Piérwsze nauczyły go, że są pewne przywileje, które srogiemi następstwami, niby karcącemi gromami, uderzają w uprzywilejowanych; że są pewne krzywdy i niesprawiedliwości, które, nakształt czarnych czeluści Erebu, pochłaniają krzywdzicieli, rzucając ich w płomieniste objęcia dziejowych Eumenid. Z drugich dowiedział się, że spętane ręce słabo tylko i niedołężnie czerpać