Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 040.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zwolił, abyś ty tak nagle porzucał miejsce, na którém tyle lat przesiedziałeś... Poprobujemy... może potrafisz... wszak nie święci garnki lepią.. a jeżeli już w żaden sposób nie potrafisz... no... to zobaczymy...
Jakoś to będzie... powoli... powoli.... zobaczymy... poprobujemy... były to wyrazy, powtarzane w one czasy nie przez jednego Brochwicza, ale przez większość współobywateli jego, co brali je za mezzo termino pomiędzy zupełną bezczynnością, któréj szkodliwość czuli, i energiczną czynnością, do jakiéj na razie jakoś zabrać się nie mogli. Poprobujemy, zobaczymy, używane było jako puklerz, mający osłonić ich przed naciskiem groźnych i natarczywych okoliczności.
Sumski stary, przywiązany szczerze do pana swego, a więcéj jeszcze wrosły do miejsca, na którém żył długie lata, nie dał sobie dwa razy powtarzać słów, dających mu możność i niejako prawo pozostania na dawném stanowisku. Dziękując za chleb i sól dziedzicowi Brochowa, uniósł się żalem i gniewem rutynisty, dotkniętego w przyzwyczajeniach i wyobrażeniach, stanowiących treść prac i myśli całego jego żywota; ochłonąwszy z uniesienia, nachylił się do kolan pańskich, zapłakał po raz wtóry i pozostał w Brochowie.
Pozostawienie starego rządzcy na czele gospogarstwa, które powinno było stać się nowém, okaza-