Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 060.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dwudziestoczteroletni Maryan, wrócił z dwuletniéj po obcych krajach podróży, i od roku przebywał już w domu rodzicielskim. Żancia ukończyła nauki i dość już dawno rozstała się z ostatnią swą nauczycielką; o latach jéj mowy nigdy nie było, ale wzrost i kształty kibici, rozwinięte w pełni, świadczyły, że dzieckiem być już przestała. Pewnego dnia pani Herminia weszła do pokoju męża, znudzona i na migrenę trochę cierpiąca.
Jean! — rzekła — czy nie było-by dobrze, abyśmy na zimę wyjechali do Wilna. Życie tu takie smutne i kłopotliwe! a przytém dzieci nasze dorastają i potrzebują nauczycieli lepszych, niż ci, których na wsi miéć możemy. Loś ma prawdziwy talent do muzyki i gra daleko już lepiéj od pana Duverry, który i francuzką pronuncyacyą ma także bardzo nieszczególną. Żancia znowu wcale nie posiada talentu muzycznego i nigdy grać dobrze nie będzie... chciałabym, aby tę ujmę wynagrodziła śpiewem, a zdaje mi się, że trudno-by nam było przyjmować do domu stałą nauczycielkę śpiewu.
— Ani myśléć o tém nie możemy, moje życie! — odpowiedział pan Jan. — Panowie Duverry i Dardnoy więcéj już nas kosztują, niż wydawać możemy...
— Widzisz, Jean. W mieście nauczyciele prywatni mniéj nas kosztować będą, a z pewnością znajdziemy lepszych. Do tego jeszcze pora już dawno,