Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy wiész, moje życie — rzekł do siedzącéj z robótką żony — dziwnie jakoś nie chce mi się oznajmiać panom Duverremu i Darndejowi, ze są już nam niepotrzebni, a także kilku osobom ze służby, że będą odprawionymi. W ogólności trudno mi komukolwiek dawać odprawę... sprowadza to zwykle przykrość obu stronom.
— Bądź spokojny, Jean — odpowiedziała pani Herminia — już ja to wszystko biorę na siebie.
Pan Jan ręce żony ucałował z wdzięcznością, gdy jednak w kilka dni potém połowa licznego dworu, odprawiona, przyszła go pożegnać, pan Jan uczuł coś nakształt żalu, jakiego doświadczać musi potężny władzca, gdy mu połowę państwa jego odbierają. Hojnie obdarzywszy i z czułością niemal pożegnawszy odchodzących, zwrócił się do syna, który był świadkiem sceny pożegnalnéj i, widząc się z nim sam-na-sam, rzekł:
— Zubożeliśmy znacznie i nie jesteśmy już w stanie żyć tak, jak żyli nasi Ojcowie i jak żyliśmy sami przez większą połowę dni naszych. Brochów zmienił postać swoję, przestał być dworem, a stał się folwarkiem. Mam jednak nadzieję, że jest to tylko chwila przejściowa, sprowadzona okolicznościami ciężkiemi i nieprzewidzianemi. Ty, Maryanie, jesteś młodym i wszystko jeszcze przetrwasz. Jestem pewny, że to, co podupada, ty podtrzymasz; Brochów, dziedzictwo piękne przodków naszych, przywrócisz do takiego