Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 120.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i zaufania Stefana. Z tobą jedną mówił on o swoich zamiarach, ciebie jednę uważa za kobietę, mogącą mu dopomódz; ze mną zaś obchodzi się zwykle, jak z chorą, lub z dzieckiem. Wstydzi to mnie i zasmuca...
Umyślnie może w tym celu rzucone, słowa Stefana obudziły w Katarzynie słuszną ambicyą i wstyd zbawienny, zarazem jednak wywołały jeden z tych napadów żalu i rozpaczy, którym biédna dziewczyna oprzéć się nie umiała. Rozum i wrażliwość, szlachetność i samolubstwo, popędliwość i dobroć, walczyły i długo jeszcze walczyć musiały w słabéj piersi, strąconéj z tronu królewny.
W innym jeszcze liście Stefan pisał:
„Kilka dni temu, pan W. oświadczył mi, że jeśli się na to zgodzę, on, za pomocą licznych swych stosunków, wyjedna mi posadę w jedném z biur rządowych.
— Czy będę mógł zostać urzędnikiem etatowym?
— W żaden sposób — odpowiedział — ale dadzą panu miejsce z pensyą dziewięciu, lub dwunastu rubli miesięcznie, które przy statku i pracowitości zachować możesz bardzo długo.
Bez namysłu podziękowałem, to jest odmówiłem. Uwielbiam wszystkie cnoty teologiczne i inne, z wyjątkiem — pokory. Nie potrafił-bym, za żadne skarby świata, lizać nóg kuralnym krzesłom, a jeśli-by które