Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 175.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Anusiu! — zawołał gimnazyasta — co ty nam dziś dasz na obiad?
— Rosół i zrazy — z uśmiechem odpowiedziała Anna.
Klemensia ściągnęła czarne brwi i uczepiła się znowu ramion siostry.
— Zawsze w niedzielę te zrazy! — zawołała — zrób jeszcze co, Anusiu, cokolwiek smacznego!
— Nasza siostra — rzekł Florenty z udaną powagą — bardzo oszczędną jest osobą. Nigdy nie daje nam więcéj nad dwie potrawy!
— Otoż będziecie dziś mieli trzecią! — śmiejąc się do dzieci, rzekła Anna. — Zrobię wam dziś naleśniki!
Klemensia klasnęła w ręce i podskoczyła; Florenty pochwycił ją za obie drobne rączki i począł okręcać się z nią po pokoju; Edmund zaś, usłyszawszy śmiechy, stanął na progu kuchni i, przybierając wielce poważną postawę, począł w takt kręcącéj się po pokoju parze nucić półgłosem walca. Nagle, przerwał sobie śpiewanie i, patrząc na drzwi od kuchni, zawołał:
— Królewna nasza powraca!
W téjże saméj chwili do pokoju weszła Katarzyna. Cera twarzy jéj świeższą była, niż w Wólce, i wyraz oczu mniéj cierpiącym. Jakkolwiek jednak zdrowsza widocznie i spokojniejsza, niż przed dwoma laty, piękna wysoka panna nie wydawała się