Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 182.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Katarzyna bowiem z najmłodszą siostrą wyszła przed chwilą do przyległéj izby. Stefan przedstawił Maryanowi młodszych braci.
— Nie poznał-byś ich zapewne, Maryanie, a nawet nie wiem, czy pamiętałeś o tém, że exystują oni na świecie. W porze, gdyś odwiedzał nas w Siecinie, byli to jeszcze prawdziwi malcy; teraz starszy z nich jest już w szóstéj, młodszy w czwartéj klasie tutejszego gimnazyum.
Niebawem weszły do pokoju Katarzyna i Anna. Dawna znajomość pomiędzy Brochwiczem i pannami Siecińskiemi odnowiła się prędko i w sposób bardzo przyjemny.
Rozmowa toczyła się żywo i łatwo; jakkolwiek bowiem położenie Maryana różniło się bardzo od tego, w jakiém zostawała obecnie rodzina, w któréj był gościem, wiązało ją z nim wiele wspomnień i węzłów. Urodzili się na jednym szczeblu społecznym, znali się kiedyś i widywali wspólnie, a teraz z jednaką przyjemnością lub z jednakiém wzruszeniem wspominali wiele miejsc, wielu ludzi, wiele wypadków. Mała Klemensia, która wróciła do bawialni, patrzała na gościa swemi wielkiemi czarnemi oczyma, potém schyliła się ku siostrze i rzekła półgłosem:
— Kasiu! ten pan bardzo podobny do wszystkich panów, którzy bywali u nas w Siecinie. Ja tutaj takich panów nie widuję nigdy...
Uwaga ta sprowadziła smutny uśmiech na usta