Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 313.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

targała się, trochę walczyła, ludzie powiadali: tego i owego kochała. Parę razy wyjeżdżała nawet z domu męża, przebywała czas jakiś u swych rodziców, a, odwieziona przez matkę na miejsce dozgonnego przeznaczenia, płakała i chorowała. Wszystko to trwało czas jakiś, nagle trwać przestało. Skończyły się płacze i choroby, umilkły komentarze, bladość i rozpacz znikły z twarzy kobiety, a osiadł na niéj w zamian wyraz zadowolnienia dla gości, energii i powagi dla domowników. Zaczęła liczyć i rządzić, bywać i przyjmować; latem gospodarowała, w zimie bawiła się, a jedno i drugie zdawała się czynić z jednostajném zadowolnieniem. Powszechna fama ogłosiła ją kobietą miłą, serdeczną i dzielną; ona sama w stroju bogatym zawsze i pełnym smaku, śród licznego grona krewnych, przyjaciół, znajomych, wielbicieli cnót jéj piękności i rozumu, wydawała się kobietą szczęśliwą. Gdyby nie dwie podłużne brózdy, które bardzo wcześnie zarysowały czoło jéj białe i wysokie, i nie pewien wyraz nieujęty, który mimowoli i zawsze na krótko zjawiał się w czarnych, ognistych jéj oczach, gdy zamyślała się, lub przelotem spotkała pełne kołdunów, albo pekeflejszu usta męża, można-by rzec, że nie cierpiała nigdy.
Przełom ów w życiu pani Jadwigi zaszedł wtedy, gdy dzieci jéj poczęły odrastać od ziemi i potrzebować serca i kierunku matki. Dorastanie to i potrzebowanie musiały być jedyną przyczyną przełomu