Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 422.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z najmniéj znanych, najbiedniejszych hoteli miasta. Nie był to nawet hotel, ale tak zwany dom zajezdny, budowa drewniana, staro i nędznie zewnątrz wyglądająca.
Pani Róża przeczytała napis, znajdujący się na tablicy, i weszła w bramę.
— A to oni tu gdzieś mieszkają — rzekła.
— Tu! — zawołała Żancia — w takim biednym, obdartym domu!
Na dziedzińcu zajezdnego domu mnóztwo było śmiecia, brudnéj słomy i kałuż, stojących pomiędzy nierówno ułożonym brukiem. Pani Róża podniosła starannie zieloną suknią, i bardzo ostrożnie zaczęła wstępować na stare drewniane wschodki, które uginały się pod jéj ciężarem! Nad wschodkami, w drzwiach otwartych, za któremi nie widać było nic, prócz jakiejś czarnéj pustéj przestrzeni, wychyliła się rozczochrana głowa żydowskiego sługi, i osowiałe oczy wlepiła w nadchodzące kobiety. Pani Róża stanęła przed zjawiskiem w najwspanialszéj postawie, jaką tylko przybrać mogła.
— Pokaż nam acan, gdzie tu mieszkają państwo Wąsikowscy? — rzekła z nadzwyczajną powagą i wyniosłością.
Rozczochrana głowa mruknęła coś niewyraźnie i cofnęła się w ciemności. Przybyłe zrozumiały, że i one udać się w tę drogę powinny. Przestąpiły próg i znalazły się w kurytarzyku wązkim, prawie zupełnie