Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 435.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A co, mamo? — wymówił — czym ja mamie nie mówił, że uczyniłem na niéj ogromne wrażenie? To, mamo, panna z wielkiego domu, i jeżeli przyszła tutaj, snadź chciała okazać mi, że znaczę dla niéj więcéj, daleko więcéj, niż jakiś tam metr muzyki!...
— Śliczna panienka! — zawołała, składając ręce jak do pacierza, Wąsikowska — takie to delikatne, dobre, potulne...
— Ale co tam mama zna się! potulne, dobre! to niepospolita istota, moja mamo! czy mama uważała, jaki to wdzięk prawdziwie arystokratyczny! jaka postawa pańska...
— Prawda, prawda to wszystko, mój Romulku! tylko, że...
— Co tylko?
— Tylko boję się, ażeby się to tak samo nie skończyło, jak z tą panną Adelą w Mińsku...
Roman Gotard sponsowiał cały.
— A, że mnie téż mama zawsze z nieba na ziemię ściągnąć musi! Panna Adela! i któż była ta panna Adela? nawskróś zmateryalizowana istota! jeżeli mama nie chce robić mi największéj w świecie przykrości, niech mi nigdy takiego bluźnierczego porównania nie czyni!
Wąsikowska, przelękniona surowym głosem syna, i zmartwiona tém, że sprawiła mu przykrość, pochyliła głowę, i milcząc, brała się już do zszywania płó-