Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 019.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tam — najniespodzianiéj w świecie, z powodu długiego przyzwyczajenia zapewne, spotkała się z mnóztwem przedmiotów, które obojętne jéj były dawniéj, częstokroć nawet niemiłe, teraz jednak wzbudziły w niéj niejaką za sobą tęsknotę i przykuły ją do siebie czarem, dawniéj nieznanym. Maryś zobaczył oczyma wyobraźni salon pani Natalskiéj. Nie miał w nim nigdy szczególnego upodobania, a jednak w téj chwili, po dwu tygodniach niewidzenia go, radby się w nim znajdował. Ujrzał bladą twarz pięknéj i smutnéj Heleny. Oddawna już minął czas, w którym zajmował się on młodą tą i, jak się zdawało, niezbyt z losu swego zadowolnioną mężatką, oddawna już przestał znajdować drażniącą przyjemność w wywoływaniu rumieńców wzruszenia na jéj twarz bladą i w zapalaniu błysków radości w melancholijnych jéj oczach; a jednak teraz, gdy od kilkunastu dni jéj nie widział, smukła i tęskna postać jéj przedstawiła mu się z pewnym, dawno zagasłym dla niego, urokiem. Pomyślał téż o rówieśnikach swych, którzy daremnie od dwóch tygodni dobijali się do drzwi jego, zawsze przed nimi zamkniętych. Znał całą wartość ich, nudził się był śmiertelnie w ich towarzystwie; a jednak teraz zjęła go pewna dość żywa chęć ujrzenia się znowu pomiędzy nimi.
— Ciekawym, co téż to oni myślą sobie o mnie żem się tak zamknął w domu, jak pustelnik? Ignaś Wirski wydaje dziś może jedno ze swoich pocie-