Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

od tego przewidywanego wypadku i, dla uspokojenia ogarniających ją niepokojów, mówiła sobie:
— Jak przyjdzie... pomyślę o tém! Teraz przewidywanie stało się rzeczywistością, trzeba było o niej myśleć, stanowczo już wybierać pomiędzy tak lub nie, mającém wyrokować o całém jéj życiu. To téż z rozwagą i wprawą kobiety, młodéj wprawdzie, nienaiwnéj przecież wcale, ani dziecinnéj, lecz przeciwnie do gruntu znającéj wszelkie właściwości, ustawy i obyczaje téj sfery światowéj, w któréj wzrosła i żyła, Teofila zastanawiała się nad położeniem, stworzoném dla niéj przez dzień dzisiejszy. Zgadzała się w zupełności ze zdaniem matki, że ze wszystkich propozycyi małżeńskich, jakie jéj dotąd czyniono, propozycya Maryana Brochwicza była piérwszą, którą zupełnie na seryo brać należało. Pomimo piękności, świetnych salonowych powabów i sporego posagu, nie miała dotąd ani jednego konkurenta, który-by pod jakimkolwiek względem mógł znieść porównanie z dorodnym, oświeconym, świetnie przedstawiającym się w salonach i wzorowo prowadzącym się synem Jana Brochwicza. Było to zresztą bardzo naturalnym wynikiem ciasnoty i wyosobnienia tego towarzyskiego koła, w którém upływało jéj życie i w którém wyłącznie wybierać i wybieraną być mogła. Z tém wszystkiém przeszłość ta źle wróżyła o przyszłości... kto wié? czy kiedykolwiek spotka sposobność zawarcia związku tak stosownego, tak dla większéj części