Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 099.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ny przybywającą z rodzicami do miasta. Wtedy zobaczyła go po raz piérwszy. Przynosił ojcu jéj, a raczéj jéj matce (bo ona-to zajmowała się sprawami rodziny) mnóztwo brzydkich stemplowanych papierów, nad których przepisywaniem spędził kilka dni i nocy. Opowiedziano jéj jego historyą. Historye podobne były podówczas zbyt częste, aby mogła nigdy nie słyszeć o nich, ale przedstawiciela jednéj z nich widziała po raz piérwszy. Patrzała na niego z ciekawością, zajął ją. Wróciła nazajutrz do wiejskiego domu swego nieokreślenie wzruszona, z obrazem młodego wyrobnika w pamięci! Potém zapomniała o nim, aż po upływie lat kilku usłyszała dalszy ciąg jego historyi. Był on zawsze w tém mieście, do którego przybywała, ale wkoło niego zgromadziła się teraz sieroca rodzina, a on zastępował jéj ojca. Z obrazu rodziny Siecińskich, odmalowanego jéj ustami starego prawnika i przyjaciela domu jéj matki, tchnęło ku niéj coś niewysłowienie pięknego, coś niezrozumiale, ale ponętnie niepospolitego. Przez ciekawość, przez pustotę, przez niejasny dla niéj saméj, ale wznowiony czar piérwszego wzruszenia serca, zapragnęła poznać go z blizka. Z całą przebiegłością kobiety, wprawnéj w światowe kunszta, i z całym uporem dziecka rozpieszczonego, którego woli stawało się zadość zawsze, szukała dróg, które-by mogły zbliżyć ją ku niemu. Nad zdobyciem sobie drogi takiéj popracowała chwilę tylko. Przy-