Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 123.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i Maryana nie umknął snadź całkiem jéj uwadze; wiedziała coś o nim, jakkolwiek nie otrzymała żadnego zwierzenia; czuła- się rozgniewaną i obrażoną nagłą dezercyą młodego człowieka, lękała się, aby nie zadała ona ukochanéj siostrze jéj zbyt bolesnego ciosu. Milczenie i cierpliwość nie leżały w charakterze jéj gwałtownym i do wybuchów skłonnym. Kiedy Anna rozlewała zupę na talerze, zdając się być całkiem w czynności téj pogrążoną, Katarzyna, z rumieńcami na policzkach i błyszczącemi oczyma, skrzyżowała ręce na piersi i wymówiła z goryczą i uniesieniem:
— Tak! tak, żenią się oni i wychodzą za mąż, a za każdym razem cały piękny świat zachwyca się piękną i wybornie dobraną parą! Dobranemi w istocie bywają te pary! Pan młody posiada kilkaset morgów gruntu urodzajnego w długi, a panna młoda paręset tysięcy złotych, któremi długi te wypleni, aby oczyścić rolę dla nowéj siejby...
— Kasiu! — cicho lecz z mocą przerwała Anna, — nie mów tak! o, proszę cię, nie mów o nikim z taką niechęcią i goryczą...
— Wiem, wiem, Anusiu, że stworzona jesteś na to tylko, aby przebaczać i błogosławić, ale ja, ja jestem inną i nie mogę patrzéć obojętnie na…
Była-by wymówiła słowo, którego Anna lękała się, które uprzedzić chciała proszącym giestem i spójrzeniem, wskazującém młodsze rodzeństwo; ale