Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziną moją, z interesami teraźniejszości jéj i przyszłości, nad któremi czuwać nie mógł-bym już skutecznie, wydzierając ukochaną moję widmu światowych uprzedzeń i próżności, rękoma, przyodzianemi w rękawy fraka i jasne rękawiczki?... nie Anno! Dokonywanie ofiary wszelkiéj wzniosłą jest i zaszczytną rzeczą, ale, aby do wzniosłości téj i do tych zaszczytów prawo posiadać, potrzeba wprzódy dopełnić obowiązku.
Milczał chwilę, potém mówił daléj:
— Długo, zbyt długo miłość pomiędzy mężczyzną i kobietą, trzymała w świecie, w naszém społeczeństwie szczególniéj, prym w chórze wszystkich innych miłości, prym, zagłuszający wszelkie inne głosy i przez to mącący harmonią uczuć i spraw ludzkich. Długo, zbyt długo miłość ta była siłą ślepą i głuchą, szałem pijanym, sybarytyzmem rozkoszy lub boleści, rozciągającym ciała i duchy ludzkie na łożach róż lub tortur i unicestwiającym je dla wszystkiego, co nią nie było. Oświeceni spotęgowaném światłem rozumu, zahartowani doznanemi nieszczęściami i spoważnieni widokiem ogólnych klęsk i niedoli, pojęliśmy, że nieśmiertelny wielki pierwiastek ten czémś inném być musi, niż konwulsyjném miotaniem się indywidualnych żądz i bólów, niż jadem, rozkładającym zdrowie rodzin i moc społeczeństwa, niż fatalną siłą, miażdżącą w zawrotném swém kole najszlachetniejsze serca