Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

między dwiema starszemi siostrami małéj Klemensi. Spoczynek nocny zresztą nie przedłużał się nigdy w mieszkaniu Siecińskich do późnego ranka. O godzinie siódméj sklep powinien już był być otwartym, istniał on bowiem w dzielnicy miasta niezamożnéj, a więc napełnionéj ludnością, o wczesnym poranku żyć i ruszać się zaczynającą. Godziną już przedtém ruch powstawał zazwyczaj w mieszkaniu rodziny kupca. Na dworze dopiéro dniało, a już szarawy świt wiosennego poranku mieszał się z białém światłem lampy, palącéj się na okrągłym, pośrodku bawialnéj izby umieszczonym, stole. Na tymże samym stole stał kipiący samowar, kilka szklanek i parę talerzy ze skromném, lecz posilném jadłem. Przy samowarze stała Anna, z gładko już uczesanemi i wkoło głowy okręconemi warkoczami. Szary świt, wnikający przez przeciwległe okno, padał na czoło jéj blade, lecz gładkie i spokojne, a promień lampy przeglądał się w źrenicach, w których pozostały lekkie ślady łez, śród ciemności nocy wylanych. Przy stole siedzieli młodsi bracia, ubrani już w szkolne mundury, i mały pomocnik Stefana w grubém, lecz ciepłém ubraniu. Stefan przyszedł późniéj nieco, a gdy na dzień dobry podawał rękę każdemu z rodzeństwa, w drzwiach sypialni ukazała się Katarzyna.
— Cóż się stało? — zawołał jeden z młodych chłopców — Kasia już wstała! tak wcześnie!
— Dlaczego nie spałaś dłużéj trochę? — z łago-