Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 155.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wśród całego tego gwaru zajęć, interesów i przygotowań, jaki napełniał dwa domy, gotujące się do ważnéj dla nich uroczystości, przez nikogo niespostrzeżona, bo pilnie i przebiegle w tajemnicy chowana, snuła się historya Żanci, Początek historyi téj datował od owego koncertu niefortunnéj pamięci, który odbył się kilka miesięcy temu; drugi i daleko ważniejszy jéj rozdział zaczął się w dniu odwiedzin, oddanych przez ciocię Rózię i Żancię pani Wąsikowskiéj.
W dniu tym, w chwili właśnie, gdy pani Róża, stojąc przed źwierciadłem, pomiędzy dwiema zapalonemi świecami umieszczoném, kończyła pracowitą wieczorną toaletę, do pokoju jéj wszedł lokaj z listem w ręku.
— Co to? kto to? od kogo to? — zagadała młoda staruszka, która pasyami lubiła otrzymywać listy.
— Nie wiem od kogo list ten być może — odpowiedział służący — bo przyniósł go żydek jakiś, obdartus, zdaje się, że posługacz z jakiegoś zajazdu.
Pani Róża chciwie spójrzała na kopertę, na której, wielkiemi literami wypisany i zamaszystymi zakrętasami przyozdobiony, znajdował się napis: „Jaśnie Wielmożnéj pani Róży z Brochwiczów Cieciórkowéj, Jaśnie Wielmożnéj Pani i Dobrodziejce do rąk własnych”.
— No, no! do kogoż to? od kogo? — szeptała cio-