Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 156.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cia Rózia, ale zaledwie rozłamała pieczątkę listu, stanęła, jak wryta, z opuszczonemi rękoma i otwartemi usty. Z koperty wypadł list drugi, zamknięty także w kopercie, mniéjszéj tylko i zaopatrzonéj nadpisem: „Jaśnie Wielmożnéj pannie Joannie Brochwiczównie, do rąk własnych”. Oprócz tego listu, był tam jeszcze wielki arkusz listowego papieru, a na nim stały skreślone następujące słowa:
„Jaśnie Wielmożna Pani i Dobrodziejko!
„Pełen nieśmiałości i pokory, ścielę się do stup JWPani i Dobrodziejki, błagajonc, abyś JWPani przebaczyć raczyła zuchwałość człowieka nieszczęśliwego, ktury, skazany przez los na tułaczkę po krainach niedoli i poniżenia, ośmielił się wyczytać w Jéj oczach iskrę spułczucia, kture tak rzadko gości w ścianach zmateryalizowanych bogaczy XIX wieku. Tknięty tém spułczuciem człowiek nieszczęśliwy, ośmielił się złożyć w dostojne ręce TWOJE Pani!!! pismo do Anielskiéj Istoty, ktura, jak promień słońca, zesłany przez Niebo w ciemności uwięzionego, zstąpiła dziś wras z TOBĄ Pani!!! do skromnego siedliska Matki mojéj i mego. Jest to z głembi serca płynące podziękowanie, kture wyrazić pragnęło serce moje, wdzienczne bez granic za Anielską JEJ dobroć. Błagam CIĘ Pani i zaklinam, nie odmawiaj méj prośbie. Wszak to jest jedyna nadzieja, ktura, jak kropla rosy orzywia duch mój zbolały w zapasach z losem i złymi ludźmi