Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 190.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

musiał gości, rozweselać liczne grono zebranych rówieśników, a panna młoda, przez bardzo naturalną wstydliwość i czułość, trzymała się boku swéj matki.
Pomiędzy znaczną liczbą czarnych fraków i białych krawatów znajdował się tam także wytarty trochę frak, i macierzyńską ręką bardzo starannie wykrochmalony, a przez właściciela swego w fantastyczny węzeł związany, krawat Romana Gotarda. Nie zaprosić na zabawę weselną człowieka, który, bywając codziennie w domu, nie mógł nie wiedziéć, co w domu tym dzieje się i przygotowuje, wydało się państwu Brochwiczom rzeczą nieprzyzwoitą, tém bardziéj, że człowiek ten był młodym, a więc prawdopodobnie ochotnym do zabawy, i ubogim, a więc mogącym niezaproszenie uważać za oznakę lekceważenia swéj osoby. Oprócz tego, pani Herminia sądziła, iż mały koncert, wydany przez Romana Gotarda na skrzypcach, i przez parę innych osób na fortepianie, urozmaici i uprzyjemni zabawę. Na parę tedy dni przed uroczystością, pan Jan wyszedł na spotkanie przybywającego metra muzyki, i zaprosił go na wesele syna, do czego dodał téż bardzo grzeczną prośbę, aby raczył on przywieźć ze sobą skrzypce i dał słyszéć grę swoję mającemu zgromadzić się towarzystwu.
Teraz towarzystwo to było zgromadzoném, a wśród niego wędrowny muzyk wyróżniał się wybitnie strzę-