Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 236.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

o moje marzenia, nikt nie wiedział, jak często, jak pięknie marzyłam... Wszyscy myśleli, że ja o niczém nie wiem i starali się o to, abym nic nie wiedziała, i o niczém marzyć nie mogła, ani o miłości, ani o szczęściu... Cóżem winna, że dowiedziałam się? i jakże miałam nie dowiedziéć się?... widziałam przecież, jak znajome moje wychodziły za mąż i jak kochały... guwernantki same nieraz opowiadały mi o tém różne rzeczy, i tyś mi opowiadała, ciociu, i czytałam o tém wtedy jeszcze, gdy uczono mnie historyi literatury, i wtedy, gdym wykradła sobie parę książek z biblioteki Marysia, i przeczytała je w nocy, gdy Drylska spała i wszyscy spali... Dowiedziałam się wielu rzeczy, i wiem dobrze, że kobieta dlatego tylko żyje, aby kochać... że dla miłości trzeba wszystko poświęcić... że miłość jest wszystkiém... Oddawna widziałam w marzeniach moich ideał, dla którego pragnęłam poświęcić się i cierpiéć... cóżem winna, że, gdy piérwszy raz spójrzałam na niego, poznałam w nim ideał mój, o którym marzyłam, i pomyślałam zaraz, że on musi być bardzo szlachetny, wzniosły, poetyczny, że miłość jego musi być taka gorąca, czysta, wielka, taka, o jakiéj marzyłam... Cóżem temu winna, że nie mogę być taką, jaką wszyscy chcą, abym była? że nie mogę zrozumiéć i ocenić tego, kogo oni za godnego miłości uznają? że ideał mój zobaczyłam w tym, kim oni gardzą? że nie mogę wypowiedziéć przed nimi wszystkiego, co