Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Siteczko,Czy pamiętasz 15.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

padku, przechodzi koło mnie jeden znajomy mój, taki, który wiele różnych osób w mieście znać może. Chwytam go tedy za rękę i pytam: czy nie wie czasem, kto ta pani, co tam pojechała? — A wiem — odpowiada — i mówi mi panieńskie jej nazwisko.
Więc ją poznałam! Ale skądże ona tu się wzięła, a w takim bogatym stroju i w takiej wesołej kompanii jeździ? Ot, wielkie dziwy! Z mężem przyjechała, tym a tym, człowiekiem bardzo znakomitym i możnym. Idąc do domu, ciągle myślałam sobie: a-a-a! a-a-a! hm, hm, hm, hm! a potem pomyślałam: a no! — ręką machnęłam i do swoich szyjących panien poszłam. Roboty było wiele, pilna, a tych panien, choć i poczciwe, dobrze pilnować trzeba. Przytem staniki kroję zawsze sama i draperye w ostatecznem upięciu z pod mojej własnej ręki wychodzić muszą.
Ale w miesiąc może potem panna Róża (to moja starsza panna do staników), wracając z miasta, wielkim pędem do pracowni wpada i aż zadyszana od pośpiechu woła:
— Kareta! kareta! Proszę prędko przyjmować! Jakaś pani taką piękną karetą przyjechała!
Biegnę i już przez okno przedpokoiku widzę, że śliczna kareta przed drzwiami mieszkania stoi, przy niej konie czarne, takie duże. Wpadam do tego pokoju, aż w przedpokoiku słyszę srebrny, donośny głosik: — Czy tu suknie szyją? — Tu, tu! — odpowiadam i drzwi na oścież otwieram, a na progu, cała w sobolach, tak jak wtedy, staje Bronia. Kiedym ją tak zblizka zobaczyła, kiedy