Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 045.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mionach i rączkach, cienkością i przezroczystością nie ustępywała listkowi śnieżnéj lilii.
Jak możecie zatem panie wnosić z opisu tego, lubo wyznaję, że wielce niedołężnego, panna Helena posiadała piękność przerażającą, przytém była ona tragicznie wesołą.
— Tragicznie wesołą! — zawołały kobiety — to dopiéro rzecz całkiem dla nas nowa! jakże to wesołość może być tragiczną!
— Tak, panie — ciągnął doktor. — Wesołość panny Heleny zakrawała na tragiczność, była ona bowiem jakąś wesołością niespokojną, gorączkową, pełną niby jakichś tęsknot ukrywanych, żalów tłumionych, porywów nieokreślonych. Panna Helena śmiała się często i dość głośno, była bowiem w towarzystwie bardzo śmiałą i układ miała swobodny; ale gdy śmiała się, mogło się zdawać, że wnet wybuchnie spazmatycznym płaczem, takie w tym śmiechu drgały dziwne jakieś tony płomieniste i zawrotne. Wtedy także złote niteczki, które gdzieniegdzie przetykały czarny aksamit jéj źrenic, przemieniały się w węże błyskawiczne, albo iskry, podobne do tych, jakich roje wyrzuca z siebie wulkan przed wybuchem.
To samo działo się z jéj oczyma wtedy, gdy grała lub śpiewała. Grała bowiem, jak Liszt, którego, powiadano, że była uczennicą, a śpiewała, jak... Cherubin. Co do mnie, nie mógł-bym stanowczo określić, czy, w chwili śpiewania, panna Helena podobną była