Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu doktor Władysław westchnął i, pochyliwszy głowę, milczał chwilę. W swobodnym i żartobliwym tonie, jakim opowiadał historyą swojéj trzeciéj miłości, przebijało się pewne przykre wzruszenie, a jeżeli o Julci wspominał z lekkim smutkiem, o pani Eufrozynie ze szczerą wesołością, to myśl o pannie Helenie i znajomości z nią zdawała się budzić w nim pewien gniew nieokreślony, pewną, do siebie samego żywioną, urazę. Być może, iż nie mógł on zapomniéć i darować sobie tego, że była chwila, w któréj z człowieka zamienił się w glob, bezwiednie wirujący wkoło słońca, albo, w mola instynktem pociąganego ku świecy, od któréj, gdyby miał rozum, trzymał-by się w największéj, jaka być może, odległości.
— Przewidujemy blizki koniec znajomości pańskiéj z panną Heleną — ozwała się pani Ludwika — wszak powiedziałeś pan, że trwała ona tylko trzy dni!
— Tak, pani, — ciągnął doktor — znajomość moja z panną Heleną trwała dni trzy. Owóż dnia trzeciego téj znajomości naszéj, szedłem do domu panny Heleny w poobiedniéj porze; mógł-bym nawet powiedziéć, zamiast szedłem, leciałem, bo płatki czarnego aksamitu, haftowane złotem, unosiły się przede mną, a ja, ścigając je, biegłem tak prędko, jak nie biega nigdy żaden, w normalnym stanie umysłu będący, doktor medycyny. Gdy wszedłem do salonów, jak zwy-