Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wczoraj w mieście Y. w sali X., odbył się koncert niedawno przybyłego skrzypka, pana Gustawa X. O ile znane już i uznane, lubo to uznanie niezawsze idzie w parze, jakkolwiek w niéj iść powinno, z prawdziwą zasługą, talenta, budzą w nas pewne, choć niezawsze na słusznych, jak zresztą zwykle bywa na świecie, oparte zasadach, zajęcie, i od tego zajęcia żywsze jeszcze, mianowicie w masach, dających się powodować więcéj zapałem zwodnym najczęściéj, niż rzeczywistém pojęciem sztuki, uwielbienie; toć jednak młode, jeżeli młodym nazwać się godzi jakikolwiek objaw ludzkiéj duchowości, unoszący na sobie znamię etyki wszechświatowéj i wszechwiekowéj, ufne we własne siły, ufnością przewyższającą nieraz istotną tych sił doniosłość i rzucające się w tajemnicze głębie sztuki, lecz nie z pełną wiadomością tego, co, parte rozpierającemi ich wnętrza mocami, czynią i czynić odnośnie do obranego zakresu działania zamierzają, talenta wywierać zwykły na ludzi pewien wpływ przyciągający, który-to właśnie i wczoraj objawił się, choć nie tak dobitnie, jak zwykł objawiać się w podobnych razach, liczném zgromadzeniem publiczności, chętnéj zawsze do pośpieszenia tam, gdzie znaléźć może, czy to w formie pożywczéj sztuki mięsa, czy ckliwego kremu podaną, sobie strawę duchową!
— Uf! co za okres! — zawołał pan Witold.