Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 255.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wiedziéć ci, luby, kochany zięciu, że ani tobie, ani żonie twojéj, nie przystoi pieszo chodzić po mieście, i że dla szczęścia Kornelki, dla pozycyi jéj w świecie i osobistéj godności was obojga, potrzebnym jest nieodbicie piękny powóz i przynajmniéj para rosłych koni do karety...
Gdy szanowna dama wymawiała te wyrazy, w głosie jéj brzmiało prawdziwie wzniosłe pathos. Skończywszy mówić, skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła przed siebie z miną osoby, która mężnie spełniła swą powinność i, z godnym podziwienia stoicyzmem, oczekuje na dalsze wyroki przeznaczenia. Ale doktor Władysław nie wydawał się zbyt wzruszonym patetycznym tonem, ani zbudowanym pełną stoicyzmu postawą swéj teściowéj. Na twary jego walczyły śmiech i zdziwienie, wzbudzone zapewne tą, po raz piérwszy może w życiu usłyszaną, wiadomością, iż piękny powóz i para rosłych koni do karety niezbędne stanowią warunki szczęścia, i, o bogi miłosierne! godności osobistéj dwojga ludzi.
Po chwili tedy milczenia, w czasie któréj uśmiechał się i dziwił na przemian, doktor Władysław następnemi ozwał się słowy:
— Kochana mamo! lubo nie mogę w zupełności zgodzić się na to, aby piękny powóz i para rosłych koni były niezbędnym warunkiem szczęścia Kornelki i osobistéj godności nas obojga, toć jednak był-bym do najwyższego stopnia uszczęśliwionym, gdybym