Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 260.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nas kobiet. Przemów do męża, lube dziecię, i powiedz mu sama, że nie przestaniesz cierpiéć i płakać, dopóki nie będziesz miała powozu i pary koni!...
Kornelia nie odpowiadała, ale zato na twarzy jéj męża zjawiły się pewne znaki, zwiastujące, iż cierpliwość jego miała się ku końcowi. Z miną człowieka, który tylko co obudził się ze snu, lub po długiéj przejrzał ślepocie, popatrzył on jeszcze chwilę na dwie kobiety, poczém wyciągnął ramię po kapelusz swój, umieszczony na poblizkim stole. Z tym kapeluszem w ręku i wyrazem wielkiéj stanowczości na twarzy, zwrócił się do swéj teściowéj i rzekł:
— Jestem pewny, że Kornelka przestanie płakać wprzód, nim znajdzie się w posiadaniu powozu i koni których, na teraz przynajmniéj, bez nadwerężenia interesów moich, dostarczyć jéj nie mogę. Co zaś do cierpienia, nie widzę do niego żadnéj rozsądnéj przyczyny, ani téż wiem, co jest powodem nagłego rozkwilenia się Kornelki. Dlatego oddalam się i proszę Kornelki, aby, przez czas mojéj nieobecności, zastanowiła się nad wszystkiém, co się stało, i wróciła do zwykłego swego humoru, który czém został zachwiany, prawdziwie nie wiem, tém bardziéj, że ona sama powiedziéć mi o tém nie chce...
To rzekłszy, doktor Władysław skierował się ku drzwiom i, nie zważając na piorunujące wejrzenia, jakiemi osypywała go pani prezesowa, opuścił pokój. Podobnym był on w téj chwili do walecznego żołnie-