Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 297.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

staw był bardzo jasnym blondynem i cerę twarzy miał kobiecéj nieledwie białości i delikatności. Ręce jego białe były, drobne, wypieszczone i kilku pierścieniami przyozdobione; wymowę posiadał płynną i wyrażał się poprawnie, lubo czasem zbyt górnych używał zwrotów i zanadto starał się o zaokrąglanie frazesów. Mówiąc, nigdy nie zająkał się i łatwo można było poznać, że wolał-by w najgorszym razie powiedziéć niedorzeczność, niż zająknąć się, lub nie dodać w mowie swéj jakiego wyrazu, którego brzmienie potrzebném było do zaokrąglenia, lub przystrojenia wymawianego frazesu. W ogólności, była to osobistość świetna i błyszcząca, jedna z tych, które mają przywiléj zwracania na siebie uwagi kobiet i... fortuny. Wiele tam było barw i świateł od hojnéj natury wziętych, a więcéj jeszcze piórek pożyczanych, któremi jednak, przyznać należy, młody człowiek oklejać się umiał bardzo zręcznie i ze smakiem. Materyału na artystę było tam bardzo skąpo, lubo jednak było go trochę; natomiast z zachowania się i pewnych właściwych mu ruchów widniało wyraźnie, że pan Gustaw we własném przekonaniu uważał się za geniusza nietylko w zarodku, ale w pełni już i całéj potędze rozwoju i dojrzałości.
Wszystkie te cechy, odznaczające młodego gościa, doktor Władysław dokładnie mógł zbadać w czasie rozmowy, która toczyła się obok niego, a w któréj on sam żadnego nie przyjmował udziału. Pan Gustaw