Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 299.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

teraz w żelaznym wieku.... Pan Gustaw miał-by o tém wiele do powiedzenia i Kornelia także; nie wyrazili jednak słowami myśli, jakie im nasuwała treść opery pana Gustawa, lubo także i nie przemilczeli ich całkiem, bo oczy młodego artysty były bardzo wymowne, a retoryka właściwą aksamitnym źrenicom. Kornelia nigdy więcéj, jak tego wieczora, nie posiadała do rozporządzenia swego zwrotów, figur i wykrzykników. Co było jednak najszczególniejsze, to, że retoryka ta najwięcéj nabierała mocy i ożywienia w chwilach, gdy młoda kobieta twarz swą zwracała do gościa, wzrokowi męża ukazując olbrzymie sploty włosów, które przepysznie stroiły tył jéj głowy.
W ten sposób upłynął całemu towarzystwu wieczór do godziny piérwszéj po północy. Kornelia i młody gość bawili się przewybornie; ale doktor Władysław, który miał zwyczaj wstawać rano i, według prawideł hygienicznych, przed północą udawać się do spoczyku, nie mógł powstrzymać poziewań, nielitościwie od czasu do czasu wstrząsających jego szczękami, a pani prezesowa, z podziwienia godną wytrwałością surowe zachowująca milczenie, skinęła parę razy głową w sposób, który kazał domyślać się blizkiéj przy niéj obecności Morfeusza. I długo może-by jeszcze przeciągnęło się to położenie czterech osób, z których dwie bawiły się, a dwie spać chciały, gdyby umieszczony na konsoli zegar tuż przy fotelu, na któ-