Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 343.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tryumf, uniesiona była radością na widok tryumfu swego krewnego, któremu w sercu swojém wyznaczała miejsce, jakie-by się należało rodzonemu jéj bratu, gdyby go posiadała... kto wié? może nawet i obszerniejsze nieco...
Kiedy pewny siebie, wykwintnie ubrany, z dumą na czołe, a niezachwianą niczém śmiałością w oczach, pan Gustaw wstępował na estradę, Kornelia mimowoli podnosiła także głowę, a aksamitne jéj źrenice, utkwione w postać koncertanta, ćmiły się mgłą wzruszenia. Kiedy grał, mało zwracała uwagi na muzykę, i zdawała się niecierpliwie, z rodzajem pewnéj obawy nawet, oczekiwać końca wykonywanéj kompozycyi. Myśl jéj cała zajęta była pytaniem: jak publiczność przyjmie grę pana Gustawa? Ale publiczność pomniejszych miast bywa zazwyczaj bardzo do extazy skłonną. To ostatnie dzieje się skutkiem ciągłéj presyi, jakiéj doświadcza wrażliwość prowincyonalnéj ludności, bardzo rzadko znajdująca się w posiadaniu przedmiotu, na który wylać-by się mogła. Wiadomo powszechnie, że im rzadziéj ludzie bywają w możności bawienia się lub uwielbiania, tém zapalczywiéj potém bawią się i uwielbiają, skoro im los najmniejszą ku temu nasunie sposobność. Mieszkańcy miasta X. oddawna mieli serca przepełnione zachwytem, który nie znajdował dla siebie ujścia, a ręce ich świerzbiały potrzebą dawania oklasków, których nie było komu dawać. Gdy więc pan Gustaw ode-