Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Westalka.djvu/08

Ta strona została uwierzytelniona.

trafię; to wiem tylko, że dziś ani razu nie słyszałam śmiechu Helii, a gdyśmy bawiły się w ogrodzie, ona zerwała pęk fijołków, złożyła go u stóp Fortuny i zaszeptała: „Błagam cię za niego!...” Potem...

Kornelia (z niepokojem).

Za kogo? za kogo?

Adrya.

Szepnęła: za niego! Stojąc obok słyszałam; więcej nie wiem nic.

Kornelia.

Potem?

Adrya.

Wraz z towarzyszkami zasiadłyśmy do haftu frygijskiego; na złotym krokusie, który z pod rąk moich i Helii wychodził, zaświeciła kropla rosy, z jej oka spadła...

Kornelia.

Jedna tylko kropla? Szczęśliwym nazwać się może śmiertelnik, w którego płaczu przeliczyć można krople!

Adrya (na stronie).

Ona szydzi zarówno z łez, jak z uśmiechów ludzkich. Kamienna! (Głośno): Tak, wspaniała Kornelio, jedna tylko kropla spadła z oka Helii, lecz rada okupiłabym ją kilku kroplami krwi swojej!

Kornelia.

Nie dziw, bo pozostałoby ci ich wiele.

Adrya (z żywością).

Nie dlatego, że pozostałoby mi ich wiele, ale że kocham Helię.