Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Westalka.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

to uczyniłabym przez miłość dla niej. Turkawka moja! Ale jak ja się do niej wezmę? Jeżeli powiem wprost: „idź do ogrodu, clarissimus czeka tam na ciebie”, to rozgniewa się i przepędzi mię, jak czarownicę. Jeżeli nawet powtórzę jego słowa: „powiedz boskiej Helii, że jestem tym, którego jej spotkanie od śmierci uratowało”, to nie przepędzi mię może, ale i pójść nie zechce, pewno nie zechce, niewiniątko takie, dziewica Westy! Niewinność powstrzyma ją od tego i — strach. Oj, strach! Z tem żartów niéma. Za takie rzeczy dziewica Westy żywcem do ziemi idzie! Tak, tak! żywcem do ziemi! Mnie samej te dwa zęby, które mam jeszcze, na te myśl od trwogi zadzwoniły. No, ale jej nic się nie stanie, bo ja przecież tę parę gołąbków ukryję przed wszelkiem okiem. Zresztą, gdyby człowiek rozmyślał nad tem: czy nie udławi się kąskiem jadła, żadnegoby nigdy nie wziął do ust. Tylko jak się tu do niej wziąć? (Przybliża się i woła z cicha:) Helio! Helio!

Helia (podnosząc głowę).

Kto mię woła? (spojrzenie jej pada na wpółotwarte drzwi). Na ziemi białe chryzantemy... na niebie gwiazdy złote... Jaka cudna noc!

Gigea (na stronie).

Aha! złapię ją na cudną noc! (Głośno). To ja, turkawko. Przyszłam zobaczyć, czy cię jeszcze dymy jałowcu i rozmarynu nie zadusiły. Uf, jak tu duszno!

Helia.

Duszno i smutno. Dzień był radośny, a noc taka smutna!