Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Westalka.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.
Waleryusz (flegmatycznie).

Cóż ja widzę? Cóż ja osobliwego widzę? To co na każdym kroku dniem i nocą w Rzymie widzieć można!

Edyl.

Ale co? ale co?

Waleryusz.

Niewiastę i mężczyznę, którzy się obejmują, całują, szepcą...

Edyl.

Ale ta niewiasta... ta niewiasta... bogowie nieśmiertelni, to dziewica Westy... po ubraniu poznaję... bogowie nieśmiertelni, westalka w objęciu mężczyzny... Waleryuszu, otwieraj dobrze oczy! Nieszczęsny Rzymie! Co się stanie z Cezarem! Nefas! Otwieraj oczy, Waleryuszu, abyś mógł świadczyć... dobrze otwieraj oczy...

Waleryusz.

Otwieram... otwieram... i więcej jeszcze niż ty spostrzegam... W świątyni Westy... jakościć... ciemno!...

Edyl.

Na Jowisza piorunującego! Prawda! Drzwi na oścież otwarte, a nie błyska z nich nawet takie światełko, jakiem świeci kocie oko... Biada nam! biada Rzymowi! Sami bogowie, gdy to ujrzą, z tronów[1] pospadają i na ziemię runą!

Waleryusz.

A dopieroż tęgiego przewróci ziemia koziołka!

  1. „Thronus.“ Guhl i Koner, str. 569.