Śpieszmy, śpieszmy dać znać... Do prefekta biegnę... ty do arcykapłana leć! lećmy!
Aha, leć! jakby mi łatwo było lecieć! Że tam jednej z dziewic Westy zechciało się wstąpić w służbę Afrodyty, ja mam lecieć! Ale niema co! Straszne klęski na Rzym spaść mogą, więc i na mnie! lecę tedy... do arcykapłana lecę!
Helio, serce prawe brzydzi się oszustwem. W dalekim kraju pochwyceni, możemy, jak ja dziś, oboje iść tam, skąd ciała nasze tłuszcza z dziką wrzawą na haniebne Gemonie[1] ciągnąć będzie...
Wtedy imiona nasze razem wstąpią w błyszczącą nad światem krwawą zorzę. Idę, Juniuszu.
Gdzież gołębie uleciały? (śmieje się). Che, che, che! przecież, przecież choć raz się domyślili, że miłość jest czemś innem, niż gadanie! pewno tam są... w tej gęstwinie mirtów i bukszpanów... Che, che, che, che! Kupido niech wam sprzyja! Niech sprzyja wam Ku-
- ↑ „Scalae gemoniae“, wschody wykute w skale, z których trupy śmiercią karanych przestępców wrzucano do Tybru. Valer. Maximus, Dio Cassius.