Dziwcie się, sroki! Ja jedna wiem, czyje imię wypierała z niej trwoga, a powstrzymała rozwaga. Czy ona zdoła przed straszną karą osłonić Helię?
To prawda, to prawda: która z nich dwóch ? Bo jest nas sześć.[1] My cztery białe, jak łabędzie. Któraż dzisiejszej nocy nad świętym ogniem czuwała: Kornelia, czy Helia?
To prawda, która? Bo niekiedy jedna drugą wyręcza, a starsza częściej czyni to dla młodszej, sama bezsennością trapiona i rozmiłowana w cichych mrokach nocy!
Helii nigdzie niema.
Pewno ze służebnemi udała się po wodę do źródła Egeryi. Wiecie przecież, że zaopatrywanie świątyni w wodę jest jej świętą powinnością.[2]
Ty, Adryo, o wszystkiem najlepiej wiedzieć musisz, bo żadna z nas obu im bliższą od ciebie nie jest.
To prawda! Mów, Adryo! która z tych dwóch nieszczęściu winna? która?
Nie wiem.
Jednak z którąkolwiek stanie się dziś rzecz straszna.