Winowajczynię wielki kapłan oćwiczy rózgami.
Bogowie! Kornelia, ta wyniosła, ta pyszna, ta nieskazitelna, oćwiczona rózgami! Wyobraźcie to sobie! wyobraźcie to sobie tylko!
To jeszcze nie wiele. Gdyby którą z dziewic Westy w objęciach mężczyzny zobaczono, Rzym miałby widowisko z niewiasty żywcem zakopanej do ziemi...
Na placu Łotrów,[1] w dodatku.
A tak, na placu Łotrów. I to coś znaczy także....
I to coś znaczy! Straszna rzecz, straszna, na plac Łotrów być wiedzioną!...
Czegóż takie pobladłe i drżące przed garścią zimnego popiołu stoicie? Dlaczego z pod spuszczających się powiek rzucacie na mnie spojrzenia, w których ciekawość miesza się z trwogą? Przecież wyście niewinne. Winowajczyni poniesie karę, która przebłaga Westę i Rzymowi nie stanie się nic złego — ani wam!
Straszną karę poniesie.
- ↑ „Campus sceleratus“, Guhl i Koner, str. 724; Lübker: Reallexicon des classischen Alterthums, str. 517.