Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 045.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

carowi, pomagającemu im wsiadać do powozu, wsuwają w dłoń pieniądz mniejszéj lub większéj wartości, jako zapłatę za oddane im przez niego usługi. Kiedy Otocki po raz pierwszy uczuł wpadające w dłoń swą srebrne pieniążki, krew jak ukrop buchnęła mu do twarzy, a całą postacią, zupełnie mimo woli i wiedzy, rzucił się w tył. Zmiarkował się jednak prędko, srebrne monety do kieszeni wsypał i jedną ręką podpierając łokieć wsiadającego do powozu gościa, drugą starannie mu pod nogi futro zaściełał. Lecz, gdy wyprostował się, stał przez chwilę jak w ziemię wryty i tak gwałtownie targał białego wąsa, jak gdyby chciał wspaniałe to przyozdobienie twarzy swéj z korzeniem wyrwać. Wstręt do brania pieniędzy od hotelowych gości i do podpierania dłonią łokci ich, gdy umieszczali się w powozach, był najpewniéj skutkiem przesądów; gdyż wiadomo powszechnie, że świat stoi na zamianie przysług, będącéj węgielnym kamieniem, jeżeli nie porządku świata, to przynajmniéj wielu, z pomiędzy zajmujących się badaniem porządku tego, teoryj ekonomicznych. Otockiemu przecież, w chwilach dla niego ciężkich, żadna z teoryj ekonomicznych, ani innych, do głowy nie przychodziła.
Inny znowu przesąd, mogący zatruwać życie szwajcara, gdyby nie uporał się był z nim jako tako, ujawniał się z razu w stosunku do pana Leonida Igorowicza, który, będąc wesołym i skłonnym do żartobliwości, był téż nieco dumnym, względem tych szczególniéj, którzy tak, jak Otocki, mieli za sobą stale zapewnione dożywocie na obszerném królestwie biédy. Otocki w żaden sposób nie mógł pogodzić się z podobném zapatrywaniem się na dostojność ludzką w ogóle, a na swoję osobę w szczególności; ztąd pomiędzy nim a rządzcą hotelu zachodziły z razu drobne