Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Widma 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

brała ściany i stołki, widniejące za oknem kolumny podjazdu i wiszący w powietrzu płomyk gazowy, zaczynała:

„Cecorskie pola i wy — głuche lasy...“

Gdy kończyła strofę, oczy jéj bywały czasem pełne łez.
Raz, gdy więcéj, niż kiedy, poważna i zamyślona, z rękoma, wsuniętemi w rękawy sukni, siedziała na stołku obok biurka, przy którém dziad jéj pogrążał się w przeglądaniu ksiąg hotelowych, Otocki oderwał wzrok od roboty swéj, popatrzał na nią długo, potém wyszedł na chwilę i wrócił, niosąc dużą, pięknie ustrojoną lalkę.
— Masz lalkę, maleńka — rzekł — kiedy będę zajęty, albo odéjdę ztąd na chwilę, będziesz się nią bawiła i weseléj ci będzie.
Dziewczynka z nagłym okrzykiem radości pochwyciła ładną zabawkę; lecz wkrótce zaczęła nad czémś głęboko myśléć i rozplatać jasne swe włosy, które dwoma grubemi już warkoczami otaczały jéj głowę.
Rozplótłszy włosy, owinęła lalkę w ciepły swój płaszczyk i, przybrawszy żałśoną[1] postawę, zaczęła zwolna kołysać ją w ramionach. Otocki, zsummowawszy w księdze kilka kolumn cyfr, spojrzał na wnuczkę.
— Cóż to znaczy? — żartobliwie zapytał — dla czego rozplotłaś włosy i tak żałośliwie spuszczasz głowę nad swoją lalką?
Nie zmieniając postawy, przytłumionym głosem deklamować zaczęła:

Od dworaków opuszczona,
Helena w stroju niedbałym,
Gdy syna tuli u łona,
Co go zwano Leszkiem Białym...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – żałośną.