Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 010.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rodzinny, miły i uroczy nawet dla każdego, jak ja, prozaika. Wprawdzie nie było już w nim istoty, która jest zarazem podstawą i koroną rodziny, nie było w nim matki; ale za to dwie siostry moje dorosły w owéj porze do tego rozkwitu młodości, w którym wszystko jest blaskiem i pięknością.
Starsza, Felicya, miała wtedy lat 20. Słusznego wzrostu, szczupła i kształtna, o czarnych włosach, ciemnych oczach i ściągłéj bladéj twarzy, poważną miała postawę i zamyślone spojrzenie. Obejście się jéj było jednostajne, łagodne, ale rzadko wesołe; mówiła niewiele, ubierała się ze smakiem i wdziękiem, ale bez żywych barw i błyskotek. Jéj to był powierzony zarząd praktycznéj strony kobiecego gospodarstwa. Przy pasku nosiła zwykle pęk kluczyków i kilka razy dziennie, cicha, spokojna, przechodziła z niemi pokoje domu, idąc spełniać gospodarskie czynności; potém w werendzie, ocienionéj dzikiém winogronem, albo u otwartego okna, siadała z książką lub robotą w ręku, a czasem wchodziła do gabinetu ojca, pomagała mu pisać rachunki, listy, albo czytywała głośno dzienniki, gdy on leżał na ulubionéj sofie, paląc fajkę, z którą nie rozstawał się nigdy prawie.
Młodsza siostra moja, Konstancya, stanowiła z Felicyą zupełną sprzeczność. Ośmnastoletnia, nizka, jasnowłosa, miała błękitne figlarne i zawsze wesołe oczy, a na białéj i świeżéj twarzy, wyraz dziecięcéj