Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 014.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co ty z tém wszystkiém robisz, Felusiu? — spytałem.
Spojrzała na mnie zdziwionemi oczyma i z uśmiechem odrzekła:
— Ależ naturalnie, że czytam.
— I rozumiész to wszystko? — spytałem znowu.
Zaśmiała się.
— Alboż ty myślisz, Zygmuncie — odpowiedziała wesoło — że trzeba koniecznie skończyć uniwersytet w Lièges, aby módz kochać i rozumiéć naukę?
A więc — myślałem — siostra moja umié coś więcéj niż gospodarzyć, szyć i czytać poezye! a więc jest ona wykształconą umysłowo, jest czémś więcéj niż dobrą i ładną dziewczyną, za jaką dotąd ją miałem!
Zdumiony tém odkryciem, powoli, nie spuszczając wzroku z jéj twarzy, jakbym ją po-raz piérwszy dopiéro ujrzał, wziąłem krzesło, usiadłem obok niéj i rozpocząłem z nią rozmowę. Słowo po słowie, nić po nici, dowiedziałem się, że Felicya umié wiele, namiętnie kocha naukę i poświęca jéj godziny, wolne od powszednich zajęć.
— Przekonałam się — mówiła Felicya, patrząc na mnie swemi pięknemi oczyma, pełnemi prawości i rozumu — przekonałam się, że kłamią ci, którzy dowodzą, że zamiłowanie nauki nie może pogodzić się z wierném spełnianiem codziennych powinności kobiecych. Ręczę ci, że pomimo wielkiéj przyjemności, jaką znajduję w czytaniu, śpiżarnia żadnego we mnie wstrę-