Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 020.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pokaż-że nam to swoje dzieło — rzekł mój ojciec. Kocia bez uśmiechu, z filuternie spuszczonemi oczkami, rozwinęła papier, podała go całemu towarzystwu i ujrzeliśmy wiernie skopiowany posąg Seneki, który się znajdował w gabinecie ojca, z pochyloną w zadumie głową, skrzyżowanemi na piersi rękoma i tylko obdarzony moim zarostem i pince-nez, którego dla słabości wzroku używałem. Trudno-by opowiedziéć, jak pociesznie wyglądała twarz rzymskiego filozofa, ustrojona w angielskie faworyty i modne szkiełka.
Innym razem szedłem przez ogród ku werendzie z książką w ręku, zamyślony nad jakiémś zawiłém zadaniem mechaniki, gdy o kilkanaście kroków odemnie, z za krzaku malin, ukazała się Kocia w białéj sukni i chabrowym wieńcu na głowie. Podniosła do góry rękę z koszykiem, pełnym ponsowych jagód i zaśpiewała donośnie:

„Ona mu z kosza daje maliny”

i umilkłszy, znowu schowała się za krzewem.
Uśmiechnąłem się ku wdzięcznemu zjawisku i odśpiewałem:

„A on jéj róże do wianka.”

Wychyliła się z za krzaka i zawołała:
— Ja mam maliny, ale gdzie twoje róże?
Milcząc, pokazałem jéj kolczastą gałęź agrestu, którą machinalnie urwałem, chodząc po ogrodzie.