Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 021.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— O, synu Albionu! — zaśmiała się z za zieleni — częstujesz mię kolcami? nie dostaniesz za to malin!
— Zobaczymy! — odpowiedziałem, i szybko postąpiłem kilka kroków, aby jéj koszyczek z malinami odebrać.
— Proszę, proszę! Milord tak bardzo lubi maliny! — zawołała i w mgnieniu oka była już ze swym koszykiem o kilkanaście kroków daléj. Zacząłem ją gonić, ale daremnie; skakała między krzewami i klombami jak sarneczka, przemykała się przez gęstwinę ze zwinnością kotki. Szafirowe chabry opadały z jéj wieńca i zawieszały się na gałązkach krzewów, drżących od dotknięcia jéj lekkiéj sukni a ona, jedną ręką podtrzymując fałdy muślinu, drugą zręcznie trzymając koszyczek, co chwilę zwracała twarz ku mnie i wołała ze śmiechem:
— A co, braciszku, w Lièges biegać nie uczą!
Spostrzegłem Felicyą wychodzącą na werendę.
— Pójdź, Felusiu, pomóż mi schwytać tę kotkę! — zawołałem.
Felicya ze śmiechem zabiegła siostrze drogę z przeciwnéj strony.
— Et tu Brute contra me! — zawołała Kocia.
— Jestem posłuszna starszemu bratu! — odpowiedziała Felicya, daremnie goniąc uciekającą.
I biegaliśmy tak we troje dobrze kilka minut a śmiech i gwar był wielki.