Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 048.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

méj myśli i zaśmiał się, śmiechem, który miał znaczyć: człowieku! ślepa igraszko natury, życia, własnych namiętności jeszcze śpiących, alboż ty sam wiész, czém będziesz?
Zaraz od następnego dnia, pilnie zająłem się podniesieniem fabryki i doprowadzeniem jéj do stanu, w jakim tylko podobnego rodzaju zakład korzystnie dla właściciela i prowincyi funkcyonować może.
Wszystko było tam budowane na wielką skalę, umiejętnie, przez biegłego snać w zawodzie swym przemysłowca. Trzeba było tylko poprawić zepsute, podnieść upadłe, odnowić zbyt dawne, trzeba było dać nowy, energiczny impuls maszynom i ludziom, a wszystko mogło być tam wkrótce wielkie, świetne i korzystne.
Wziąłem się z całych sił do pracy i literalnie zostałem nią pochłonięty. Jesień sucha, pogodna sprzyjała robotom, to téż rozwijały się one potężnie i nieustannie. Mnóztwo koni i wozów, przywożących materyały potrzebne do naprawy murów, tłumy mularzy z kielniami i rzemieślników wszelkiego rodzaju, od świtu do zachodu słońca oblegały fabrykę, napełniając ją gwarem głosów ludzkich, stukaniem młotów i grzmotem zrzucanych kamieni lub cegieł. Od strony Odessy lub Kijowa ciągnęły liczne furgony, wiozące nowo sprowadzone maszyny, które mnóztwo ludzi zdejmowało z wozów, nosiło, składało i ustawiało w salach, dotąd niedołężnemi narzędzia-