Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 051.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jak obrót niezliczonych kół moich machin. Wnętrze fabryki podobne jest do mechanizmu zegarka; póki tylko umiejętnie i w porę nakręcony, póty wszystkie kółka i sprężynki w bezprzestannym i ściśle wymierzonym zostają ruchu. Ja byłem właśnie ręką nakręcającą i niepotrzebowałem ciągle wpatrywać się w działanie mechanizmu.
To téż zostawały mi chwile swobodnego czasu, w których z radością wróciłem do książek, oddawna przez zbytek zajęcia rozłączonych ze mną. Gdym piérwszy raz przekładać i układać je zaczął, tchnęły na mnie wspomnieniami lat minionych prac i uciech uniwersyteckich. Jakkolwiek, będąc w Lièges, mało czasu poświęcałem towarzystwu i rozrywkom, serdeczne stosunki wiązały mnie z kolegami. Wspólne zajęcia i nadzieje, wzajemnie oddawane sobie drobne przysługi, ciepło serc młodych wreszcie, stanowiły ścisłą spójnią między nami i nimi. Gdy więc spojrzałem na książki z Lièges przywiezione, stanął mi w oczach obraz poczciwéj, wesołéj, pracowitéj młodzieży; jak ze snu budzone, powstawały pamięci mojéj imiona, twarze, postacie, otaczały mię mnóztwem to poważnych, to serdecznych, to koniecznych wspomnień. Mimowoli pomyślałem: czy téż kiedy w życiu spotkam się z nimi? i obejrzałem się, jak-bym którego z nich przyjazną twarz chciał ujrzéć i machinalnie nadstawiłem ucha, jak-bym czekał, aż mnie który zawoła. Ale wzrok mój, przesuwając się