Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wielki czworokątny dziedziniec fabryczny, tak, że mur przeciwległy, w środku dnia, ciemność do pokojów sprowadzał, z drugiéj wznosząc się nad niewielkim owocowym sadem, w którym kilkanaście bezlistnych w zimowéj porze drzew smutnie się kołysało na tle szarych obłoków. Za sadem było owo niewielkie wzgórze, które dało nazwę całemu majątkowi a z za niego wysuwała się jednym końcem wioska, ukazując grupę drzew i parę chat, których reszta za pagórkiem się kryła. Wkoło ogrodu, wzgórza i wioski, był rozłóg szeroki, nie dający oku spocząć na niczém, tak gładki jak-by go jakaś olbrzymia zheblowała piła. Gdy obszar ten śniegiem był pokryty i w górze również białe zawisły obłoki, oko daremnie siliło się odnaléźć na dalekim krańcu granicę między ziemią i niebem. Niekiedy tylko, gromada kruków zaczerniała na śniegu i z krzykiem, podnosząc się z ziemi, powolnym lotem okrążała zdala gmach fabryczny, od którego odstraszał go gęsty dym, kłębami buchający z kominów. Gdy wiatr był silny, kłęby gnane przezeń, wisiały przed oknami gęstą szarą zasłoną i, skupiając się stopniowo, opadały na ziemię, czołgając się po niéj, niby olbrzymie parą ziejące węże.
Często, gdy, znużony kilkogodzinną pracą, dla odpoczynku, chodziłem po tém siedlisku mojém, stawały mi przed wyobraźnią uśmiechnięte, osłonecznione pokoje rodzinnego domu; widziałem Felicyą z książką