Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 063.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kiwać czegoś, i wnet z za wzgórza wyjechała na koniu żona jego.
Odległość była niewielka, widziałem więc ich wybornie. Dwie postacie smukłe i silne, jakby zrośnięte z ciemno-gniademi końmi, rysowały się na tle ognistych obłoków. Jeździec miał na sobie burkę ukraińską, lśniącą zdala kraśném wyszyciem, i wysoką, o długowłosem futrze, czapkę; amazonka okryła się od chłodu szubką z czarnego aksamitu, szeroko oszytą sobolami, i takaż czapeczka całkiem zakrywała jéj czoło. Stanęli na wzgórzu, on przodem konia zwrócony do mego okna, ona bokiem. Snadź patrzyli na coś w oddali, bo amazonka wyciągnęła rękę, uzbrojoną szpicrutą, ukazując jakiś daleki przedmiot.
W téj saméj chwili niebo jeszcze ognistszą niż wprzódy zagorzało barwą; z za ciemnego pasa fioletu wypłynęły ostatnie promienie zachodzącego słońca i ukośnie krwawą łuną oświeciły stojącą na wzgórzu parę. Na tle téj świetnéj iluminacyi, z całą siłą zarysów stała postać ukraińskiego pana, i pod lśniącemi złotem sobolami zaróżowiał klasyczny profil twarzy jego żony. Oboje stali przez chwilę nieporuszeni, on z dłonią złożoną na grzywie konia, który niecierpliwie śnieg grzebał kopytem, ona z wyciągniętą ręką, z postacią w tył nieco rzuconą.
Piękny to był i oryginalny obraz; ocucił on obumarłą przed chwilą myśl moję; stałem wciąż u okna i patrzyłem. Zwolna gasły gorące promienie i na