Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lami tyle namiętności i mocy, iż snadź płynęły one z młodéj piersi, co się zapoznała z boleścią, ale, sił żywotnych pełna, pragnęła gorących ziemskich radości. Piosenka była prosta, ludowa, jak wszystkie ukraińskie, piękna, ale w głosie brzmiały całe światy uczuć. Słuchałem głosu tego, piłem go pełną piersią, kołysałem gorącą moję głowę nieokreśloném, nieznaném dotąd marzeniem.
Nie wiem, jak długo nieznana śpiewaczka zawodziła pieśń swą w ogrodzie, nie wiem, jak długo jéj słuchałem; ale, gdy nareszcie ostatnie nuty śpiewu rozpłynęły się w powietrzu i skonały przeciągłém echem, zerwałem się z krzesła, otworzyłem furtkę u okna i wyjrzałem na zewnątrz. Lecz daremnie przez chwil kilka wpatrywałem się z wytężeniem w zmrok gęsty; ogród był pusty zupełnie, drzewa tylko lekko szumiały i nad niemi błyszczało kilka gwiazd dużych. Zresztą — cisza i pustka!
Chłodne powietrze wieczoru owiało mi głowę i otrzeźwiło mię; zamknąłem furtkę i zaśmiałem się z samego siebie. Bo i cóż było nadzwyczajnego — myślałem — że wieśniaczka jakaś, pięknym głosem obdarzona, zaśpiewała w ogrodzie? Mogła to być siostra lub krewna któréj z robotnic, przybyła w odwiedziny do fabryki. Wybrałem z pomiędzy książek jakąś najbardziéj suchą, najbardziéj przejętą twardemi materyalistycznemi pojęciami i zagłębiłem się w jéj czytanie.