Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rém panował już zmrok zupełny. Byłem zamyślony, ale nie mógł-bym zdać sobie sprawy, o czém. Bezwiednie usiadłem pod oknem, wychodzącém na ogród, i czekałem, czy się nie odezwie śpiew wczorajszy. Ale cisza była zupełna, tylko z jednéj strony dochodził mnie szum wiatru, z drugiéj oderwane głosy i wołania, wracających od pracy do izb swoich, robotników.
Zapaliłem lampę i wziąłem się do pisania pilnych listów. Około północy skończyłem je i poczułem jakąś duszność i niepokój. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem cichą, gwieździstą noc.
Po chwili byłem na obszerném podwórzu fabryki i przebiegałem je szybkim krokiem. Wkoło cisza panowała zupełna, liczne rzędy okien ciemne były, oprócz tych, które należały do mego mieszkania i błyszczały wysoko, słabo oświetlone z wewnątrz jedną lampą. Naprzeciw moich okien dwa inne jeszcze błyszczały, ale czerwieńszém i żywszém światłem, i niżéj, bo bardzo mało nad ziemią wzniesione były. Gdy, przeszedłszy całą długość dziedzińca, zbliżałem się do nich, zatrzymałem się nagle, bo doleciała mnie cicha, ledwie dosłyszalna nuta piosenki. Mimowoli spojrzenie moje skierowało się na oświetlone szyby i ujrzałem izbę, przeznaczoną dla chorych. W głębi jéj i naprzeciw okna, palił się na kominie żywy płomień, a przed nim na nizkim stołku siedziała Ulana. Ubiór jéj nie był zmieniony, tylko liliowa opaska, zdjęta z głowy, leżała na jéj kolanach, a zwol-