Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 080.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

żna, oddalać od siebie pod-dyrektora i innych oficyalistów, i sam jeden najczęściéj wchodziłem do sali robotnic. Tam stawałem naprzeciw Ulany i wpatrywałem się w nią przez długie chwile, jak w piękny obraz. Ona zdawała się niespostrzegać tego wcale, ale Maryjka spoglądała na mnie często i uważnie. Raz, gdym tak, oparty o framugę okna, stał pogrążony w téj milczącéj kontemplacyi, spostrzegłem, że szepnęła coś przyjaciółce, i Ulana podniosła wzrok na mnie.
Spojrzała i wnet spuściła oczy, ale nagły, karminowy rumieniec zalał twarz jéj, czoło i szyję. Odtąd byłem pewny, iż wiedziała o tém, że uwaga moja zwrócona była na nią, nie dostrzegłem jednak w niéj najlżejszéj zmiany. Inna dziewczyna wiejska, znajdując się na jéj miejscu, nie mogła-by zapewne wstrzymać się od zalotnego spojrzenia lub uśmiechu; ona przeciwnie, zawsze jednostajnie spokojna, wyłącznie pracą swoją zajęta, nie podnosiła nawet oczu, gdym wchodził lub opuszczał salę, zdawała się nigdy nie spostrzegać, żem był koło niéj. Raz, przechodząc blizko, rzekłem jéj przyjaźnie:
— Dzień dobry, Ulano!
— Dzień dobry, paniczu — odpowiedziała łagodnie, ale nie patrząc na mnie i nie przerywając roboty.
Innym razem spytałem:
— Jakże się masz, Ulano?
— Dziękuję, paniczu, jak zwykle — odrzekła,